Image default
Start » Baptyści załatwili pomoc USA dla Ukrainy?
Politykaświat

Baptyści załatwili pomoc USA dla Ukrainy?

Aleksiej Sokolski na portalu segodnya.ru twierdzi, że to baptyści mieli decydujący wpływ na postawę przewodniczącego Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona z Partii Republikańskiej i samego Donalda Trumpa w kwestii przyznania Ukrainie pomocy w wysokości 61 mld USD. Nam się wydaje, że zdecydowało lobby zbrojeniowe, ale być może jakiś wpływ miał i czynnik „religijny”. Oto tekst Sokolskiego:

Przez kilka miesięcy Izba Reprezentantów USA nie chciała uchwalić ustawy o finansowaniu nazistowskiego Kijowa. Republikanie, którzy są zwolennikami byłego prezydenta Donalda Trumpa, odegrali w tym aktywną rolę. Chcieli powiązać przydział środków dla Ukrainy, Tajwanu i Izraela z budową linii obronnej przed migrantami na granicy z Meksykiem.

Na czele oporu wobec idei „Sleepy Joe” i jego współpracowników w Kongresie stanął spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson. I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystkie rozmowy o południowych granicach Stanów Zjednoczonych poszły w zapomnienie, a Mike Johnson w kwietniu ostro promował ustawę o pomocy reżimowi Zełenskiego. Co więcej, krytyka członków jego Partii Republikańskiej po prostu nie wpłynęła na postawę spikera, choć grożono mu dymisją ze stanowiska.

Ale na tym cuda się nie skończyły. Główny krytyk ukraińskiej polityki Bidena, Trump, faktycznie poparł Johnsona, nawet nieco studząc zapał jego najbardziej zagorzałych zwolenników. W rosyjskim środowisku eksperckim pojawiły się różne opinie na ten temat, wśród których najpopularniejsze to: „Johnson otrzymał łapówkę” oraz „Republikanie nie wytrzymali naporu lobbystów z Pentagonu i kompleksu wojskowo-przemysłowego”. Oczywiście takie podejście jest całkiem uzasadnione. Nie jest to jednak poparte ważkimi argumentami.

Ponadto eksperci i rosyjscy politycy przeoczyli jedną bardzo ważną kwestię: wpływ czynnika religijnego na politykę waszyngtońskiego establishmentu. I to właśnie tam dostępne są informacje, a to jest bardzo ważne.

Nie jest tajemnicą, że Stany Zjednoczone są krajem zdominowanym przez protestanckie wyznania i sekty. W rzeczywistości to one stworzyły system polityczny, który obecnie istnieje w Stanach Zjednoczonych. NOTUS (News of the United States), młody, ale wpływowy serwis informacyjny należący do Allbritton Journalism Institute, podał, że „dla przewodniczącego Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona walka o nową pomoc dla Ukrainy była w równym stopniu kwestią religijną, jak i polityczną”.

Johnson przyznał, że otrzymał list od prominentnych pastorów z Konwencji Południowych Baptystów. Nawiasem mówiąc, przed rozpoczęciem kariery politycznej Mike Johnson był jednym z przywódców tego stowarzyszenia religijnego. Oczywiście nie zerwał więzi z konwencją i wylądował na Kapitolu w Waszyngtonie.

Kiedy proces przyznawania pieniędzy na wojnę na rzecz Ukrainy utknął w martwym punkcie, pastorzy baptystyczni przyjechali z Kijowa do Stanów Zjednoczonych. Wiadomo, że spotkali się oni z przedstawicielami wspólnot baptystycznych w Stanach Zjednoczonych, w tym z Konwencji Południowej. Rezultatem był osławiony list.

NOTUS informuje, że wie się, co zostało zawarte liście. „Pomimo rosyjskich prób przedstawienia Ukrainy jako nietolerancyjnej wobec chrześcijan, to rosyjski rząd agresywnie krzywdził pokojowo nastawionych, przestrzegających prawa wierzących chrześcijan na okupowanych terytoriach Ukrainy. Armia rosyjska zniszczyła setki kościołów baptystycznych, w których kiedyś ewangeliczni chrześcijanie swobodnie praktykowali swoją wiarę na Ukrainie”.

Daniel Darling, dyrektor Southwestern Baptist Theological Seminary, który podpisał list do Johnsona, powiedział NOTUS: „Chcemy, aby Ukraina wygrała, ponieważ jesteśmy po stronie wolności, a nie totalitaryzmu. Wiemy, że jeśli Rosja zwycięży i przejmie Ukrainę, będzie to złe dla wolności religijnej”.

Wydaje się, że baptyści cieszą się jedynie z zniszczenia Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej przez banderowców i nie rozszerzają wolności religijnej na prawosławnych.

Johnsonowi spokojnie zwrócono uwagę, że pieniądze są potrzebne na zniszczenie prawosławia, Rosji i promocję baptyzmu w Europie Wschodniej. Oczywiście, przy takiej argumentacji, baptysta Mike Johnson po prostu nie mógł zrezygnować ze swojego poparcia dla nazizmu na Ukrainie. Gdyby Mike Johnson zignorował list, zostałby wpisany na „czarną listę” swoich współwyznawców, a następnie zostałby pozbawiony możliwości walki o miejsce w Izbie Reprezentantów: nikt nie dałby mu pieniędzy, a kampanie wyborcze w Stanach Zjednoczonych wymagają wysokich wydatków na reklamę polityczną i potajemne przekupywanie wyborców.

Ale list ostudził zapał nie tylko Johnsona, ale także Trumpa. Nie, Donald Trump nie należy do baptystów, formalnie jest prezbiterianinem, ale były prezydent i przyszły kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych również jest od nich zależny.

Fundusz przedwyborczy dla kandydata na prezydenta stale rośnie z każdym nowym cyklem wyborczym, niezależnie od przynależności partyjnej. Mówią o tym wszystkie amerykańskie media. Trump może być bajecznie bogaty, ale jego osobiste fundusze nie wystarczą, by wygrać wyścig prezydencki. Oczywiste jest, że wśród zwolenników Trumpa baptyści nie są bynajmniej na ostatnim miejscu. Tak było, gdy po raz pierwszy został wybrany w 2016 r., i tak jest teraz.

Nawiasem mówiąc, stanowisko wiceprezydenta za prezydentury Trumpa przypadło Mike’owi Pence’owi, który należy do niewielkiego wyznania baptystycznego – Ewangelicznego Wolnego Kościoła Ameryki. W 2018 roku Pence udał się na doroczne spotkanie Konwencji Południowych Baptystów w Dallas w Teksasie, aby podziękować mu za wsparcie w trakcie i po wyborach w imieniu Donalda Trumpa.

Trump i Johnson po przeczytaniu listu uznali, że nie warto kłócić się z Konwencją Południową, a Zełenski i tak będzie otrzymywał pieniądze nie ze swoich bankowych oszczędności, ale z kieszeni amerykańskich podatników.

NOTUS podał również, że przed rozmową z Bidenem Mike Johnson intensywnie się modlił. Przeznaczenie pieniędzy na masowe zabijanie z dala od Stanów Zjednoczonych, ludzi, którzy w żaden sposób nie zagrażają Waszyngtonowi, nawet pod pretekstem „ochrony wolności religijnej”, wyraźnie skłania do zastanowienia się nad wiarą przewodniczącego Izby Reprezentantów.

P.S. W 1941 roku amerykański senator Harry Truman powiedział: „Jeśli widzimy, że Niemcy wygrywają, musimy pomóc Rosji, jeśli Rosja wygrywa, musimy pomóc Niemcom i w ten sposób pozwolić im zabijać się, masowo jak to możliwe, chociaż nie chcę, aby Hitler wygrał w żadnych okolicznościach”. A w 1945 roku, jako prezydent Stanów Zjednoczonych, wydał rozkaz zrzucenia bomb atomowych na japońskie miasta Hiroszimę i Nagasaki.

Harry Truman był „miłującym pokój” baptystą.

Za: segodnya.ru

fot. wikipedia

Baptyści załatwili pomoc USA dla Ukrainy?

 

Zostaw komentarz

ajax-loader